sobota, 26 marca 2011

Sztafeta 5x5

Dzisiejszego dnia miałem ogromną przyjemność reprezentować mój klub wraz z moimi kolegami na sztafetach 5x5, ale może zacznę po kolei...




Rano od razu po obudzeniu wyjrzałem za okno i się przestraszyłem! Okazało się, że w nocy padał śnieg co na początku nie wróżyło zbyt dobry warunków na trasie. Jak się jednak okazało po kilku godzinach śnieg zniknął i warunki były już całkiem znośne, ale pozostawiały wiele do życzenia.

Biegałem w naszym teamie pierwszą zmianę, dlatego też po stawieniu się w centrum zawodów od razu przystąpiłem do przygotowywania się do biegu. Porządnie się rozgrzałem (bynajmniej tak na początku mi się wydawało) i przystąpiłem do zorientowania się jak wygląda strefa zmian itp... Następnie troszkę jeszcze potruchtałem i już ustawiłem się na linii startu. Od początku założenie było takie żeby przez pierwsze 200-300 metrów pójść dosyć mocno, aby nie zostać stratowanym przez tłum.

Ruszyliśmy... Pierwsze metry tak jak w założeniach mocno, aby wybić się z tłumu. Po pierwszych 300 metrach spojrzałem na garmina i się przeraziłem bo tempo jakim biegłem wynosiło 2'45''/km od razu postanowiłem zregulować tempo do takiego na jakie mnie stać. Co prawda 6-osobowa grupka od razu mi odjechała, ale wolałem utrzymać swoje mocne tempo,niż zbyt mocne tempo rywali. Pierwszy kilometr jednak pobiegałem troszkę za mocno bo wyszło po 3'21''/km. Drugi zacząłem słabnąć i słabnąć...3'26''/km, trzeci wyszedł po 3'33''/km, czwarty pozostawmy bez komentarza 3'38''/km.... i ostatni 3'35''/km. Po przybiegnięciu na metę i przekazaniu pałeczki zatrzymałem zegarek i okazało się, że trasa wynosiła nie 5km, a 5,35km.

Mój czas 18'30''(3'30''/km) i 10 miejsce na I zmianie. Największym bólem dla mnie było to, że przybiegłem na tak odległej pozycji... ale moja zmiana była zdecydowanie najmocniejsza i to było widać już na samym początku. Niestety, ale nie mam szans rywalizować z np. takim p. Błażejem Brzezińskim, który biega 14'30'' na 5km, ale pocieszam się tym, że lepiej rywalizować z lepszymi, niż ze słabszymi i to był dla mnie zaszczyt, że mogłem biegać na zmianie z takimi WIELKIMI biegaczami.

II zmianę biegał Łobo, ukończył z rewelacyjnym czasem 17'17'' i awansował na trzecią lokatę! III zmianę biegał Filip i wykręcił również bardzo dobry czas biorąc pod uwagę to, że ma dopiero 15 lat, jego rezultat to 20''05'', niestety Filip spadł trzy lokaty, ale i tak było super! IV zmianę biegał Kuba i nabiegał 19'52'', na pewno nie jest to jego szczyt marzeń, ale jest usprawiedliwiony, ponieważ jest od razu po chorobie i znowu awans tym razem na piąte miejsce. No i V, ostatnią zmianę biegał nasz kapitan, mój trener Karol, jego wynik to 18'38''. Uważam, że to co Karol dziś zrobił zasługuje na wielkie brawa! Po 2-tygodniowej chorobie i antybiotyku zrobić taki wynik, naprawdę gratuluję! Skończyliśmy na bardzo dobry piątym miejscu. Myślę, że chyba każdy z nas jest zadowolony, ponieważ daliśmy z siebie 100% na dzisiejszy dzień.

Pragnę jeszcze podziękować naszej skromnej ekipie kibicującej, która nie żałowała gardła ;) Jagoda, Asia Wielkie Dzięki!


Czy jestem zadowolony z mojego rezultatu? Owszem! Uważam, że pobiegłem bardzo dobrze, biorąc pod uwagę dużo dłuższą trasę, jeden nawrót o prawie 180st. cztery inne 90st nawroty i silny, bardzo silny wiatr.


Poniżej do wglądu mapka trasy, która tak jak wcześniej powiedziałem do najłatwiejszych nie należała i szczegółowe wyniki.
http://www.maratonczyk.pl/wyniki_2011/sztafeta5x5_2011.pdf

niedziela, 20 marca 2011

Treningów ciąg dalszy...



Przez ubiegłe dwa weekendy miałem trzy treningi z mapą i jeden bieg górski. W sobotę
12 marca miałem przyjemność biegać scorelauf punktowy w Modlinie Twierdzy. Trening ten był organizowany przez mój dawny klub, było to oficjalne otwarcie sezonu na Mazowszu. Ogólnie z samego biegu jestem dosyć zadowolony bo nie robiłem ogromnych błędów, biegałem w miarę czysto. Co prawda nie zauważyłem na mapie trzech punktów i po prostu je ominąłem... Trasę 4,5km pokonałem w 36'00'', ale nie dość, że biegałem wolno to jeszcze było bardzo ślisko i nie obyło się bez wywrotek przy zbieganiu z bunkrów.
Dzień później w niedzielę biegałem trening techniczny w Wieliszewie. Trening został zorganizowany przez Gwardię. Ten bieg tak jak w Modlinie był bardzo wolny i nie rozpędzałem się bo takie było założenie od początku, aby ten weekend potraktować regeneracyjnie. A jeśli chodzi o sam bieg to było dobrze, nie zrobiłem jakiegoś bardzo dużego błędu co jeśli chodzi o mnie może napawać optymizmem, ale zobaczymy jak to będzie na najbliższych zawodach :) Ogólnie nie biegałem całego treningu bo stwierdziłem że 11,5km to jednak troszkę za dużo szczególnie na regeneracyjny weekend, także nie zaliczyłem czterech punktów. Zrobiłem tego dnia 8km w czasie 49'40''.
W kolejny weekend w sobotę udaliśmy się do Falenicy, aby powalczyć na 5 edycji biegów górskich. Biegałem trasę 10km(9.6km) i 255m. przewyższeń, mogę powiedzieć jedno rozczarowałem się... To prawda od samego początku nie czułem się dobrze i już przed startem wiedziałem, że będzie ciężko nabiegać dobry czas. Pierwszą pętlę pokonałem w 12'30'', drugą w 13'02'', a trzecią w 12'48'' co w sumie daje 38'20''. Wynik aż o 36'' gorszy niż dwa tygodnie temu. Skończyłem na 4 miejscu, ale do podium zabrakło naprawdę niewiele i z góry mogę powiedzieć, że była to wina pierwszej pętli, ponieważ troszkę za mocno poszedłem na starcie. Od razu po biegu byłem na siebie strasznie zły, ale kolejnego dnia okazało się, że czołówka miała czasy nawet o 40'' gorsze niż dwa tygodnie temu, więc to znaczy, że mimo tego, że się źle czułem to pobiegłem i tak w miarę przyzwoicie.
W minioną niedzielę biegałem trening techniczny w Górze Kalwarii, jeśli oczywiście można to tak nazwać... Był to start masowy bez rozbić. Bardzo chciałem wynieść coś z tego biegu, ale niestety w tłumie nie da się niczego nauczyć... a ciężko było wybierać swoje warianty, ponieważ przebiegi były dość oczywiste. Trasę 6,6km zrobiłem w 36'07'' i dziś niestety mimo że chciałem odpocząć to wszyscy tak szybko ruszyli, że wiedziałem już od samego początku, że sobie nie odpocznę... Zrobiliśmy dwa duże błędy z których jestem bardzo nie zadowolony. Co prawda przy „piątce” i „ósemce” coś mi nie pasowało, ale nie potrafiłem się wyłamać z grupy. I to właśnie jest kolejny z moich błędów podczas biegania, powinnienem sobie zaufać, a tego nie robię...
Całe dwa tygodnie ciężkich i monotonnych treningów uważam za godne tego wysiłku bo czuję efekty, a to jest najważniejsze. A za tydzień startuję w sztafecie 5x5km zobaczymy jak to będzie, miejmy nadzieję, że się nie zawiodę. Trzymajcie kciuki!!! :)





poniedziałek, 7 marca 2011

Pracowity weekend...




Miniony weekend był bogaty w dwa bardzo wyczerpujące starty. W sobotę biegałem bieg górski w Falenicy. W niedzielę zaś ostatni etap ZiMnaR'a w Orle.


W sobotę stawiłem się na starcie bardzo zmotywowany, ponieważ koniecznie chciałem pobić swój rekord który ustaliłem przed obozem. Trasa ma trzy pętelki każda po 3,2km. i 85m. przewyższenia. W sumie 9,6km. i 255m. w górę. Ruszyłem troszkę za szybko co odbiło się na ostatnich dwóch pętelkach, ale cóż... Pierwszą pętlę pokonałem w czasie 12'20'', drugą w 12'44'', a trzecią w 12''40''. Dało mi to 37'44'' i siódme miejsce z którego jestem bardzo zadowolony. Czy czuję niedosyt? Oczywiście! Zawsze może być lepiej i mam nadzieję, że za dwa tygodnie poprawię swój wynik. Myślę, że jednak jakbym miał z kim biec przez przynajmniej większa część trasy to czas mógłby być minimalnie lepszy, ale nie będę już narzekał :)
W niedzielę biegałem 6km. przełaju w Orle. Trasę pokonałem w 22'14''(3;42/km) i powiem szczerze- troszkę się rozczarowałem, ale przecież byłem po Falenicy i na pewno to miało wpływ na mój wynik. Zająłem czwarte miejsce, co prawda mogło być podium, ale zabrakło mocy no końcówce... Muszę natomiast pochwalić organizacje zawodów, która była wręcz wybitna. Oby więcej takich organizatorów!
Weekend uważam za bardzo udany, a przede mną kolejny tydzień żmudnych trenigów, tym razem już koniec odpoczynku po obozie i zaczynamy mocniejsze treningi!


środa, 2 marca 2011

Mocno przetrenowany Luty.

Podsumowując miniony miesiąc zrobiłem kawał dobrej roboty! Przebiegałem w sumie 392,5km. co napawa mnie optymizmem i dalszą chęcią do jeszcze cięższej pracy. Rozkładając mój lutowy kilometraż wygląda to mniej więcej tak:
B0-50,8km
BR-112km
B1-72km
B2-40,5km
B3-21km
B4 i B5-30,5km
B6 i B7(rytmy)-6,9km
B8(SB)-A-1,3km, C-1,4km, W-0,7km, PPG-4,2km
TT(trening techniczny)-51,9km
Ten miesiąc uważam za bardzo intensywny. Jestem bardzo zadowolony, ponieważ w tym miesiącu miałem okazję biegać bardzo dużo na mapę co daję mi naprawdę masę pozytywnej energii.
Mimo, że obóz minął tydzień temu to nadal czuję zmęczenie, troszkę mnie to demotywuję, ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu wszystko się unormuję. Nie pozostaje mi nic innego jak cieżko trenować i czekać na efekty tego ogromnego zmęczenia.