wtorek, 7 października 2014

Pobiegane!


W miniony weekend miałem przyjemność startować w Mistrzostwach Polski w Nocnym i Sztafetach Sprinterskich. Zacznijmy jednak od początku.
Tydzień przed Mistrzostwami tj. 27-28.09 startowałem w Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza w Nocnym, a dzień później organizowaliśmy Mistrzostwa Mazowsza w Sztafetach. W sobotę startowałem w M21, a niedzielę spędziłem jako organizator i przy okazji pobiegałem sobię pierwszą zmianę seniorów.
Co do nocnych były one rozgrywane na bardzo ciekawej mapie jak na Mazowsze- "Zbójna Góra". Długość traski wynosiła 11,6km. Byłem dosyć zmęczony treningami z ubiegłego tygodnia i totalnie nie czułem się na ten bieg. Postanowiłem więc biec sobie spokojnie i skupić się na tym, aby nie robić błędów.
1pk- straciłem minutkę na wejściu, zdecydowanie zbyt nerwowo,
2pk-dosyć czysto, ale asekuracyjnie,
3pk-kolejne 30" na wejściu, za wcześnie zacząłem go szukać,
4,5pk-czysto,
6pk-tutaj dogonił mnie Olej na 3' i postanowiłem się sprawdzić czy dam radę za nim polecieć a przy tym starać się nie stracić kontaktu z mapą. Tak więc musiałem podkręcić troszkę tempo.
7,8pk- tutaj bezbłędnie i cały czas pełen kontakt z mapą mimo wysokiego tempa biegu,
9pk- wywaliło nas za bardzo w lewo i straciłem na tym 1',
10,11pk-na kierunek, bez problemów,
12pk- drogą z prawej, troszkę zwolniłem na wejściu bo już zmęczenie dawało się we znaki i nie chciałem zarąbać, a Olej troszkę mi odskoczył.
13pk-drogą bez problemów,
14pk- jedyny przebieg na którym trochę straciłem kontakt z mapą i pod koniec przebiegu nie byłem do końca pewny gdzie dokładnie jesteśmy. Biegłem na plecy Oleja , który zrobił błąd na wejściu i dzięki temu znów byłem przy nim. Straciliśmy na tym 1'.
15,16,17pk- już zdecydowanie moje tempo było dużo wolniejsze niż tempo Oleja, dlatego też postanowiłem odpuścić. Bez sensu było wożenie się i brak kontaku z mapą.
18pk- nadal gdzieś w oddali widziałem lampę Oleja, pojawiły się też dwa inne światełka, okazało się, że dogoniłem Krzysia Wołowczyka i Karola, kolejno na 6' i 9'.
19,20pk- bez problemów,
21pk- drogą dookoła razem z Karolem, a Krzysiu i Olej na krechę, wyszło nam to mniej więcej podobnie.
22,23,24,25,26pk- do końca już bez problemów, kontynuowaliśmy bieg we trójkę.
Ostatecznie zakończyłem ten bieg z czasem 68'10" z czego jestem bardzo zadowolony, zajmując tym samym 3miejsce za wspomnianym wcześniej Olejem, który wygrał i przegrywając 59" z Papusiem.

Dzień później biegałem sobie treningowo traskę pierwszej zmiany seniorów. Niestety nie mam mapy, dlatego pokrótce powiem, że traskę pobiegałem w 37', ale co gorsza rozwaliłem sobie konkretnie Achillesa. Przed biegiem byłem wręcz pewien, że boli mnie dół łydki po nocnym, ale po biegu okazało się, że to nie zakwasy a ból Achillesa. Wróciłem do domu od razu zacząłem go chłodzić i smarować przeróżnymi specyfikami. Podjąłem decyzję, że skoro do MP zostało 6dni to bez sensu wykonywać treningi przez ból, więc musiałem odpocząć. W środę ból był już znikomy, wyszedłem sobie na 5km wybieganka.
Czwartek zdecydowałem się na trening nocny na Młocinach, dzięki uprzejmości Karola, który zbudował i ustawił mi traskę. Po biegu Achilles znowu się odezwał :( dodam jeszcze tylko, że trening pod względem technicznym bardzo udany.
Piątek to już cały dzień leżenie, chłodzenie Achillesa i czekanie na nockę.

W sobotę startowałem o 20:18, byłem bardzo zmotywowany i gotowy do konkretnego napierania. Od samego początku ruszyłem bardzo mocno.
1pk-znów zbyt nerwowo i 1' w plecy, przebiegłem kilka metrów obok niego i pech chciał, że go nie zauważyłem,
2,3,4,5,6,7pk- bez problemów, tempo biegu bardzo wysokie i technicznie perfekcyjnie. Co było najlepsze do 7pk byłem Mistrzem Polski, wygrywając z Papusiem 30".
8pk- na wejściu kompletnie nie zauważyłem granicy bagna z zielony i straciłem 2'30" :(
9,10,11,12,13,14pk-bez problemów, do zmiany mapy ciągle byłem na pozycji medalowej.
Po zmianie mapy:
15,16pk-bez błędnie i nadal tempo biegu całkiem wysokie, do tego pkt byłem ciągle na 3pozycji bo tym dużym błędzie na 8pk.
17pk- dorzuciłem kolejną 1' błędu na wejściu.
18pk-bez problemów,
19pk- ściągnął mnie pkt, który był w niecce obok i zanim zorientowa
łem się gdzie dokładnie jestem, kolejną 1' w plecy,
20,21,22,23,24pk- bardzo dobre przebiegi, trzymałem się kreski, bieganie na kierunek tego wieczoru wychodziło mi bardzo dobrze,
25pk-wywaliło mnie za bardzo w lewo przy samym wejściu na pk i straciłem kolejne 1'30",
26pk-wypadłem na drogę i gnałem i tylko sił w nogach, postanowiłem biec drogą, potem przecinką i wejście na pkt. Zrobiłem kardynalny błąd, nie zwolniłem na wejściu, przebiegłem ten pk i straciłem 2'.
Potem już do końca czysto. Nie sądziłem, że  byłem, aż tak mocno przygotowany pod względem fizycznym do tego biegu. Zrobiłem w sumie jakieś 9' błędu, czyli na prawdę baaardzo dużo. Skończyłem rywalizację z czasem 75', przegrywając z Krzysiem Wołowczykiem 8', a tracąc do medalu niecałe 5'. Zajmując 4 miejsce. Czy jestem zadowolony? Tak, uważam, że nie do końca zasłużyłem w tym roku na ten medal. Nie pracowałem tak jak powinienem. Mam jednak troszkę niedosyt po tym jak oglądałem międzyczasy i przez ponad połowę pierwszej mapy prowadziłem. No, ale cóż wniosek jest jeden: poprawić wejście na punkt i na tym mam zamiar się skupić.
Od razu po biegu. Foto: p. P. Siliniewicz.

Końcówka sztefet. Foto: p. J.Parfianowicz.
Kolejny dzień, kolejne zmagania, czyli Sztafety Sprinterskie. Ze względu na kontuzję Zuzi Wańczyk, biegałem z Zuzią K, Karolem i Moniką Kajzer. Podszedłem do biegu totalnie na luzie. Startowałem z 3pozycji dzięki fantastycznemu biegu Zuzi. Przed sobą miałem Wojtka Dwojaka, więc jak mógłbym nie wykorzystać takiej okazji. Ruszyłem bardzo mocno i całą trasę za plecami Wojtka, kontrolując przy tym czy przypadkiem nie mamy żadnego rozbicia. Biegliśmy bardzo mocną grupką prowadzącą w 5osób. Dobiegłem na 4pozycji ze
stratą 18" do Wojtka Dwojaka, na końcu odpuściłem bo już totalnie nie było mocy. Na 3 zmianę wybiegł Karol, który na półmetku przebiegał przez CZ jako drugi, niestety potem Bob Jebando zrobił swoje i niedość, że Karol zarąbał dwa razuypo 2' to jeszcze zrobił NKL'a. No trudno, zdarza się nawet najlepszym. Najważniejsze jest to, że pokazaliśmy rywalom, że na prawdę możemy walczyć z najlepszymi :)

Jakie plany na najbliższy czas? Przede wszystkim wyleczyć Achillesa, który boli niemiłosiernie. Potem wejść spokojnie w trening i piąć się z formą coraz wyżej. A jeśli do kwietnia będę w stanie biegać < 35' na 10km to na pewno wystartuję w longu, inaczej na pewno nie będę startował bo nie potrzebny mi sromotny wpierdziel w seniorach ;-)