poniedziałek, 26 grudnia 2011

Święta... czas nadrabiania!

Święta to czas odpoczynku od szkoły i innych zajęć codziennych(nie licząc oczywiście treningu :) ), tak więc postanowiłem nadrobić zaległości i w skrócie opisać jak wyglądało pierwsze 6 tygodni moich treningów.

Ogólnie te pierwsze tygodnie są dosyć luźne i naprawdę nie biegam jakoś bardzo dużo. Pierwszy tydzień był dla mnie lekkim szokiem, ponieważ zacząłem pracować na siłą i przyniosło to ogromne zakwasy, takich chyba jeszcze nigdy nie miałem!

19.XI uczestniczyłem w treningu klubowym, niestety nie posiadam mapki... Biegało mi się technicznie bardzo dobrze, a trasa jak na te tereny była moim zdaniem całkiem wymagająca. Fizycznie nie czułem się jakoś ekstra, ale to normalne w pierwszym tygodniu treningu, więc za bardzo się tym nie przejmowałem.

Drugi tydzień znów wspominam z bólem barków, pleców i brzucha... Startowałem również 23.XI w Warszawa Nocą. Bardzo mi się podobało i uważam, że był to okropnie ciekawy sprint! Technicznie w sumie byłem z siebie całkiem zadowolony, ale fizycznie masakra... Powoli zaczynałem się martwić bo to już drugi tydzień, a ja nadal nie czułem znacznej poprawy i stosunkowo wolny bieg stwarzał mi problemy.

Trzeci już tydzień to wreszcie długo wyczekiwany wyjazd do Zakopca! Obóz w sumie dla mnie trwał tylko 7dni biegania bo ostatnie dwa dni niestety nie były szczęśliwe... Straszny ból kolan nie pozwolił na kontynuację treningów... Tak czy inaczej zrobiłem na tym wyjeździe dwie najcudowniejsze wycieczki biegowe w moim życiu, jedną ciekawą zabawę biegową, kilka dłuższych przyjemnych wybieganek i duuużo siły :) I tak chciałbym podziękować Rafałowi, Krzyśkowi, Kamilowi, Kubie, Michałowi i przede wszystkim mojemu Trenerowi, dzięki Karol! Dziękuję Wam za wspaniały obóz, miłą atmosferę (pełną humoru :D ) i generalnie za wspaniałe treningi! :) Było ekstra!

Po powrocie do domu kilka dnia odpoczynku i rozpocząłem treningi, którym towarzyszył straszny ból kolan. Na szczęście z czasem kolana przestawały boleć, a teraz czuję się tylko troszkę, no chyba, że wybiegnę na asfalt. Podczas piątego tygodnia startowałem w Falenicy na 10km w biegu górskim. Z wyniku jestem zadowolony bo uważam, że pobiegłem na miarę swoich możliwości, jeśli oczywiście chodzi o całokształt przygotowań. Zająłem miejsce co prawda poza pierwszą 20 i to bardzo mnie zdziwiło, dosyć niezły poziom. A mój czas to 39'43''. W styczniu mam nadzieję na troszkę lepszy wynik, ale zobaczymy czy zdrowie dopisze.

Ostatni dotychczas tydzień treningów, czyli tydzień szósty to całkiem niezły tydzień, zrobiłem dwa ciekawe treningi i biegałem całkiem ciekawy zakresik w zadowalającym dla mnie tempie(3;34), bardzo mnie to zdziwiło bo jeszcze nigdy tak szybko nie biegałem zakresu. Moc chyba powoli wraca :) ale w tym momencie kompletnie nie jest mi ona potrzebna i mam nadzieję, że nie będzie to tak jak w przyszłym roku, dlatego też nie robię dużego kilometrażu, a skupiam się troszkę na intensywności i sile. Najzwyczajniej w świecie boję się znów przetrenować i wolę podchodzić do treningów z większym dystansem.

A dziś... dziś biegałem 19km wycieczkę biegową w moich rodzinnych stronach, ale tu pięknie! Biegało się w sumie średnio bo jestem od kilku dni troszkę przeziębiony i nie czuję się zbyt komfortowo, mam lekkie problemy z oddychaniem przez katar i kaszel... Mimo wszystko zrobiliśmy dziś z Kamilem, Karolem i Krzyśkiem bardzo fajną wycieczkę biegową, za co dziękuję! W sumie to nazwałbym to bardziej BNP, ale nie będę się już czepiał... :P

Jutro natomiast wyjeżdżam na obóz sylwestrowy to Sztutowa. Nie będę ukrywał, że jadę tam z ogromną przyjemnością bo tak nie jest. Nie bardzo chcę mi się jechać na ten obóz bo doskonale wiem jak to będzie wszystko tam wyglądać, no ale cóż może przynajmniej potrenuję troszkę na mapie. Mam też nadzieję, że znajdę tam troszkę czasu na trening biegowy bo 15.I startuję w biegu o Puchar Bielan na 5km i chciałbym coś tam w sumie pokazać. Jak będzie to się okażę już niebawem. A mapkę z Warszawa Nocą wrzucę troszkę później bo zostawiłem ją w swoim mieszkaniu, a będę tam dopiero w przyszłym roku.

Myślę, że co nieco zaległości nadrobiłem, wiem, że trochę późno, ale ostatnio nie mam nawet czasu na normalne odżywianie się. Ledwo starcza mi czasu na trening, a co dopiero mówić o nauce czy o normalnym jedzeniu...

Także do następnej notki! ;-)

niedziela, 13 listopada 2011

Koniec tego dobrego...

Jutro wznawiam treningi po trzy tygodniowym roztrenowaniu. Z jednej strony to bardzo się cieszę bo jestem już strasznie głodny biegania, a z drugiej jeszcze bym troszkę odpoczął. Wydaję mi się jednak, że to dobre posunięcie rozpocząć już się przygotowywać do sezonu. Mam nie całe trzy tygodnie żeby troszkę przygotować się do obozu w Zakopanem na który wybieram się już 1 grudnia.
Jeśli chodzi o miniony sezon to nie jestem z niego zadowolony, ponieważ:
-zdobyłem tylko dwa medale na MP (long i sztafety),
-miałem nie przyjemność mieć starcie z przetrenowaniem organizmu przez co nie pojechałem na EYOC'a,
-fatalnie biegało mi się przez najważniejszy okres sezonu: czerwiec.
Natomiast było kilka pozytywnych stron:
-dobre występy na 75% sprintach w których startowałem,
świetne samopoczucie i dobre przygotowanie od września: super mi się biegało!
-ogromne doświadczenie jakie zdobyłem podczas prawie 3tyg. w Czechach, 2tyg. we Francji, tyg. w Szwecji i kilku bardzo fajnych obozów w Polsce.
Na ten czas mam od początku lutego przebiegane 1900km, więc od listopada zrobiłem ok. 2500-2700km niestety nie jestem w stanie podać dokładnego podsumowania od początku sezonu bo w lutym zmieniłem trenera i wszystko się pozmieniało.
A od jutra zaczynam przygotowania, które zapowiadają się obiecująco, ponieważ już w grudniu będę na wcześniej zapowiedzianym obozie w Zakopanem, pod koniec grudnia jadę na obóz sylwestrowy do Sztutowa, następnie w styczniu obóz w Jagniątkowie lub Przesiece, potem obóz wielkanocny w Szwecji, także troszkę tego jest :-) a kto wie, może dojdzie do tego jakiś obóz kadrowy??? Tak czy inaczej od jutra zaczynamy!
I chciałem podziękować Witkowi za nocleg i ugoszczenie mnie podczas mojego krótkiego pobytu w Łodzi :) i oczywiście wszystkim Łodzianom, którzy byli dla mnie bardzo mili :) muszę powiedzieć, że zdecydowanie na razie starczy mi rozrywek, wykorzystałem roztrenowanie w 200%, zdecydowanie, aż za bardzo je wykorzystałem, teraz już muszę skupić się tylko na jednym i krok po kroku realizować sobie postawione cele!

niedziela, 6 listopada 2011

Ogólnopolskie Mistrzostwa UKS!!!



Zapraszamy wszystkich chętnych do Nowego Dworu Mazowieckiego na Ogólnopolskie Mistrzostwa UKS - Dwa sprinty.Link
START JUŻ 26.11.2011r. !!!

Więcej informacji:
https://acrobat.com/#d=RSjSkoaO-HYiZdjSHq8bmg
lub
http://www.speedyshare.com/file/VycR9/Og-lnopolski-Puchar-UKS-Komunikat-techniczny.pdf

Będzie to doskonałe uwieńczenie sezonu i zapewniam, że trasy będą przygotowane na naprawdę dużym poziomie, dlatego warto abyście odwiedzili nas w Nowym Dworze!!! :)

DO ZOBACZENIA NA TRASIE !!!

sobota, 5 listopada 2011

Koniec bardzo przeciętnego sezonu :(

Tydzień po Klubowych Mistrzostwach Polski udałem się na południe aby walczyć o upragniony medal Mistrzostw Polski. Starty rozpocząłem w piątek 28 września biegiem nocnym.

Jeśli chodzi o sam bieg to wydawało mi się, że był to kompletnie nie udany bieg, ale po przybiegnięciu na metę prowadziłem i bardzo się tym zaskoczyłem.

Na początku miałem problemy z koncentracją i nie pewnie wchodziłem na pkt 1,2,3. Potem zrobiłem bardzo duży błąd bo aż na 3'30'' na 4pkt, zdecydowanie za wcześnie zacząłem go szukać, zmyliły mnie linie wysokiego napięcia, których niestety nie zauważyłem. 5,6,7,8,9 pkt czysto. Na węzłowy 10pkt zrobiłem błąd kierunkowy, wydawało mi się, że jestem mądrzejszy od kompasu, a tak nie jest :) 11pkt czysto. 12 i 13 pkt troszkę nie pewnie, zatrzymywałem się na tych dwóch przebiegach, aby korygować kierunek biegu i to mnie sporo kosztowało. Potem do 18pkt czysto, na 19pkt błąd kierunkowy, na 20 również, potem już do końca czysto. Podczas tego biegu zrobiłem jakieś 7'30''-8' błędu. Wiem... bardzo, bardzo dużo, ale z tego co widziałem to chyba wszyscy tak bardzo błądzili. Trasę 5,4km i 220m przewyższeń pokonałem w 61'49''. Zająłem pechowe 4 miejsce, ale kompletnie nie zasłużyłem na medal podczas tych zmagań, więc się tym nie przejmuje. Jeśli chodzi o teren to było bardzo gęsto i bardzo ciężko było nawigować w tym terenie a w szczególności w tym terenie w nocy.

Kolejnego dnia biegałem sprint, który potraktowałem bardzo rekreacyjnie, a mimo wszystko zamiast na 10pkt pobiegłem na 11 i kosztowało mnie to troszkę czasu, ale biegało mi się bardzo przyjemnie :)

W niedzielę 30 września biegałem klasyk na MP był to bieg totalnie nie udany. Zrobiłem okropnie dużo błędu i bardzo, ale to bardzo kiepsko czytało mi się tą mapę. Nie potrafiłem się najzwyczajniej w świecie się w nią „wczytać”. Już na 1pkt zrobiłem błąd bo zasugerowałem się innymi pkt... Do 5 pkt potem czysto, ale to co zrobiłem na 6pkt to nie potrafię tego opisać... Złapałem zły kierunek odbiegu i wszystko mi grało, wydawało mi się, że wbiegam w dobrą ścieżkę, niestety się myliłem i znalazłem się przy 15pkt. 7,8,9,10,11pkt czysto. Na 12pkt kolejny bieg kierunkowy, przebiegłem go i dużo mnie to kosztowało. 13,14pkt czysto. 15Pkt kolejny błąd kierunkowy i kolejny raz go przebiegłem... Potem już do końca czysto, ale to co wyprawiałem wcześniej zostawiam bez komentarza...

Po tym starcie rozpocząłem pełną parą przygotowania do biegu „ostatniej szansy”, czyli longa. Bardzo się do wszystkich treningów przykładałem i wykonywałem je jeszcze bardziej precyzyjnie niż zawsze. W przygotowaniach tych mieściły się trzy treningi na mapie, jeden start w Mistrzostwach Warszawy, trzy zabawy biegowe, na których ubawiłem się co niemiara... i duuużo wybieganych kilometrów wolno jak i szybko.

Jeśli chodzi o Mistrzostwa Warszawy to uważam, że był to bardzo ciekawy middle, który w 100% wykorzystał walory terenu po jakim miałem przyjemność biegać. Niestety znowu błędy pozwoliły zająć mi dopiero 4msc ze stratą zaledwie 1'30'' co bardzo mnie zdziwiło bo błądziłem zdecydowanie więcej.

Po żmudnych treningach przyszedł czas na long, czyli ostatnia szansa do zdobycia indywidualnego medalu na MP w tym roku. Swoją podróż rozpocząłem w sobotę rano wraz z moim kolegą, dawniej klubowym kolegą Marcinem Swędą. Jechaliśmy we dwóch także było nam bardzo wygodnie. Mimo 515km jakie mieliśmy do pokonania jechaliśmy bez żadnego postoju i pokonanie tej trasy zajęło nam zaledwie 6h. Na sali zameldowaliśmy się o 13;30, troszkę odpoczęliśmy i udaliśmy się na krótką wycieczkę do Niemiec :) po powrocie skupiłem się na koncentracji i odpoczynku przed moim najważniejszych biegiem. Następnego dnia już w pełni skupiony skoncentrowany wyczekiwałem na swój start. Miałem 65min startową, czyli startowałem w połowie stawki. Dosyć krótka rozgrzewka i ruszyłem na traskę, która miała 16,4km i 200m przewyższeń. Początek bardzo nerwowy i bardzo wolny. Na 1pkt zrobiłem 30'' błędu. Potem 2pkt strasznie nie pewnie, 3,4,5,6 czysto. Na 7pkt nie spojrzałem na kompas i wypadłem za bardzo w prawo od „siódemki”, 8,9,10,11,12 czysto. 13Pkt-lekki błąd kierunkowy, niestety za późno się w tym zorientowałem i kosztowało mnie to 30''. Na 14pkt kolejny błąd, przebiegłem korzeń i szukałem przy nie właściwym- 30'' błędu. 15,16,17,18,19 czysto. 20 pkt kolejny błąd kierunkowy, tym razem aż 1' w „plecy”. I tutaj przyszedł czas na jeden z dwóch największych błędów jakie zrobiłem podczas tych mistrzostw. Na 21pkt biegłem idealnie na kierunek, następnie jakieś 50-70m od pkt zgłupiałem i nie miałem pewności czy biegnę dobrze, czy źle, skręciłem bezmyślnie w lewo i wypadłem aż do drogi, zanim naprawiłem swój błąd straciłem 2'. 22,23,24,25,26,,27,28,29 czysto. No i na 30pkt przegrałem złoto... przebiegłem dosłownie metr od niego nie zauważając go i zanim go znalazłem minęły 2'. Potem już do końca czysto. Traskę tą biegałem 103'54'' przegrywając z Guciem 1'34'' i wygrywając z Igorem 58''. W sumie zrobiłem ok. 8' błędu. Natomiast bardzo dobrze czułem się fizycznie i myślę, że tego dnia to właśnie to dało mi upragniony medal! Szkoda jedynie, że nie złoty bo była na to możliwe, że niepowtarzalna szansa... ale trudno nie pozostaje mi nic innego jak odpocząć, a na kolejny sezon wrócić jeszcze silniejszy!

Jeśli chodzi o samą organizację to ogromny plus dla Wojtka Dwojaka i Kostyantego Mayasowa za mapę, uważam, że była wyśmienita, naprawdę wyśmienita! Drugi duży plus za trasy i warianty tras. Które spowodowały, że praktycznie cały czas biegałem sam (nie licząc kilku przebiegów). Trzeci plus za relację live i wszystko co z nią związane! Nie będę wyliczał wszystkich plusów bo dużo czasu by mi to zajęło, ale generalnie ogromny szacunek dla organizatorów za te zawody. Byłem pod ogromnym zaskoczeniem i mam nadzieję, że to nie ostatnie zawody organizowane przez „Tukan” Iwiny i spółkę ;) Były może malutkie nie dociągnięcia, ale plusy, które wymieniłem i których nie wymieniłem wszystko wynagradzają!

Tydzień po longu 29 października startowałem w Sztafetowych Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza. Wraz z moimi sztafetowymi kolegami- Kubą (I zm) i Adamem (II zm) pierwszy raz startowaliśmy w kategorii seniorów. Co prawda zawody mocno obsadzone nie były, ale zawsze jest się z kim ścigać:) Na I zm Kuba przyprowadził naszą sztafetę na 2msc z 50'' stratą do czołówki, czyli OK Sport. Na II zm Adam przybiegł już pierwszy z kilku minutową przewagą, a ja dopełniłem dzieła i w końcowym rozrachunku wygraliśmy kolejno przed Gwardią i Górą.

Jeśli chodzi o mój bieg to powiem tyle, jestem w trakcie roztrenowania i za bardzo się na niego nie napinałem. Co nie oznacza, że nie dałem z siebie wszystkiego. Zrobiłem bodajże 2 czas na zmianie, ale okropnie błądziłem, nie to żebym się czepiał, że mapa nie do końca mi się zgadzała i nie tylko mi.... Zrobiłem lekkie błędy na 2pkt bo wydawało mi się, że jeszcze zielone się nie skończyło i przebiegłem granice kultur, na 5pkt bo za wcześnie zacząłem go szukać. Te dwa błędy kosztowały mnie jaką 1'. Kolejny błąd na 11pkt, troszkę go przebiegłem-15'' błędu, na 12pkt trzymałem zdecydowanie kierunek i wypadłem za bardzo w lewo, dziwne... inni mieli identyczne błędy...-30''błędu. Na 13pkt to samo tyle, że wypadłem za bardzo w prawo-1'30'' błędu. Następnie na 16pkt za żadne skarby nie mogłem trafić, tych dołków i zagłębień było zdecydowanie więcej i nie wiedziałem co się dzieje... na 17pkt byłem już tak uważny, że zatrzymałem się, ustawiłem kierunek od skrzyżowania i co? Za bardzo w prawo... potem już czysto, ale nie jestem zadowolony ani z siebie, ani z mapy... Traskę 6,7km biegałem 49'.

A dziś biegałem bardzo przyjemny middle na mapie z tegorocznej OOM (pierwszy raz biegałem na tym terenie) bardzo pozytywnie oceniam i traskę i teren mimo zielonego, bagien i nie widocznych dróg, które były pod liśćmi. Biegałem ten trening 30' i na garminku wyszło mi 5,2km :)

Od 14 listopada zaczynam treningi i mam nadzieję, że w końcu pójdzie coś po mojej myśli i wreszcie osiągnę cel jaki sobie przed sezonem założę! A w tym momencie zbieram siły i od czasu do czasu poruszam się na rowerze, lub wyjdę na jakąś mapkę.

Wkrótce umieszczę obszerne podsumowanie bardzo przeciętnego dla mnie sezonu, także wszystkich zapraszam wkrótce to obejrzenia moich statystyk sezonowych :)

Oficjalnie bardzo chciałbym podziękować mojemu trenerowi i zarazem koledze Karolowi Galiczowi, który mimo wszystkich niedogodności jakie spotkały nas w tym sezonie nie poddał się i dalej starał się stworzyć ze mnie całkiem dobrą fizycznie maszynkę do biegania i w końcu nam się to udało! Serdecznie mu za to wszystko dziękuję, a w szczególności za ten srebrny medal bo w ogromnej mierze to też jego zasługa! Miejmy nadzieję, że nasza współpraca w przyszłym sezonie będzie jeszcze bardziej owocna :)

czwartek, 22 września 2011

Pracowite dwa tygodnie :)

Ostatnie dwa tygodnie dosyć intensywnie trenowałem do rozpoczynających się już jutro Mistrzostw Polski. Zaliczyłem po drodze dwa starty w zawodach i dwa treningi na mapę (w tym jeden nocny). Zacznę od początku.
10 września rano biegałem sprint w Warszawie. Trasa niczym mnie nie zaskoczyła bo w warszawskich parkach ciężko czymś zaskoczyć. Bieg miałem w sumie bez błędny, na 7pkt ewentualnie mogłem troszkę stracić bo nie potrzebnie od razu wbiegłem pod ten wał. Z wyniku w sumie jestem zadowolony, ponieważ był to pierwszy start po Szwecji. Trasa wynosiła 2,1km, pokonałem ją w 9'03'' zajmując tym samym drugie miejsce przegrywając z Owczarem 12''.
Wieczorem biegałem drugą zmianę sztafet klubowych mazowsza w drugim składzie PUKS'u. Nie mam pojęcia dlaczego Trener tak zadecydowałem, ale myślę, że mogło chodzić o pkt do rankingu. Z tego biegu już nie jestem tak bardzo zadowolony, ponieważ zrobiłem jeden bardzo dużo bo na ok. 5' błąd na 11pkt i błąd na 1' na 6pkt. Pomijając ten błędy jestem zadowolony. Trasę 4,8km pokonałem w 33' i awansowałem z 7 na 3 lokatę.
Kolejnego dnia biegałem OPEN 7-zmianę sztafet. Zrobiłem kilka błędów, strasznie głupich i nie potrzebnych, niestety nie mam mapy.
Sztafety zakończyliśmy na 3 miejscu, a pierwszy skład PUKS'u zwyciężył za co im serdecznie gratuluję!
Następnie 13 września biegałem trening na mapie, przygotowany przez mojego Trenera. Bieg moim zdaniem dosyć czysty, ale nie biegłem na maxa. Miałem jeszcze sporo zapasu. Traskę 5,7km pokonałem w 31'50''.
Kolejnego dnia miałem biegać 10km w tempie po 4'/km. Karol zaproponował mi, żebym wystartował w zawodach w Grand Prix Żoliborza na 10km. Stwierdziłem, że to znakomity pomysł. Tak więc podszedłem do tego biegu na luzie i chciałem nie przesadzić przed KMP. Jestem okropnie zadowolony z tego treningu bo zrobiłem w rezultacie końcowym 37'40'' na 10km i to na dużym luzie zajmując tym samym 2msc w kategorii wiekowej. Tempa poszczególnych km: 3;56, 3;44, 4;02, 3;57, 3;44, 3;56, 3;46 ostatnie 3km troszkę przyspieszyłem 3;36, 3;43, ostatni biegłem na maxa- 3;05. Jestem zadowolony z tego treningu bo wiem, że mogę spokojnie walczyć o czas w granicach poniżej 36'.
W miniony weekend 16-18 września biegałem na Klubowych Mistrzostwach Polski w Złocieńcu. Na początek sprint, który był bardzo prosty. Zrobiłem jedno malutkie wahnięcie na 5''. Z biegu fizycznie nie jestem do końca zadowolony, ale nie będę narzekał. Trasę 2,5km pokonałem w 10'53'' zajmując 2 miejsce i znowu przegrywając z Owczarem tym razem tylko 4'', dla ciekawości powiem, że kolejny zawodnik był za nami aż 30'' ( widać poziom Mazowsza! ;p ).
Kolejnego dnia miałem nie przyjemność biegać middle. Kompletnie mi ten bieg nie poszedł, zrobiłem w sumie 3 błędy, ale łącznie na prawie 11''. Na 3-2'', 9-5''!! 16-4''!!. Moim zdaniem mapa nie była najlepsza. Były spore przesunięcia i czasami nie do końca grała mi z płn.
W niedzielę biegałem 6 zmianę sztafet pokoleń, wychodząc z 12msc, awansowałem na 10 lokatę po średnim biegu, ale nie będę narzekał bo nie był taki tragiczny skoro zrobiłem pierwszy czas na zmianie :) Zrobiłem na spore błędy na 1-2'' i na 17-1'30'', zrobiłem jeszcze trzy małe wahnięcia na 8-10'', 11-15'' i na 20-15''. Najbardziej zdenerwował mnie pierwszy błąd bo kompletnie nie mogłem trafić na ten dołek, strasznie długo tam czesałem. Trasę 6,7km pokonałem w 42'18''. Sztafety zakończyliśmy na 10msc z lekkim niedosytem, ponieważ wszyscy liczyli na więcej, ale może za rok się nam uda. W końcu sztafety rządzą się z swoimi prawami, nie wystarczy że jeden zawodnik pobiegnie dobrze.
Jeśli chodzi o moją ocenę zawodów to uważam, że był to wielki nie wypał ze strony organizatorów. Na sprincie pkt 100 stał po nie właściwej stronie taśm i nie do końca wiadomo było po której stronie biec. Brak spikera, chociażby muzyki w centrum mety. Organizatorzy nie zadbali o rozmach tych zawodów, wszystko było bardzo skromne, czułem się trochę jakby biegał na treningu, a nie na zawodach. Jestem strasznie zniesmaczony tymi zawodami, Było jeszcze kilka minusów, ale jestem za młody żeby tak krytykować organizatorów bo sam pewnie lepszych zawodów bym nie zrobił. Na plus jest natomiast to, że organizatorzy nie poddali się i stawili czoła przy organizacji jednej z najważniejszych imprez podczas sezonu. Za to składam im serdeczne podziękowania.
Trzymajcie za mnie kciuki, mam nadzieję, że spełnię swoje oczekiwania na najbliższy weekend! :)











Zapomniałem jeszcze dodać, że w środę biegałem trening nocny, a tutaj mapka ;)

piątek, 9 września 2011

Wakacje...









Po dłuższej nieobecności na moim blogu, spowodowanej raz brakiem czasu, a dwa brakiem dostępu do internetu chciałbym nadrobić w skrócie wszystkie zaległości.
Na początku wrzucam wszystkie mapki jakie przez wakacje mi się uzbierały, a jest ich dość sporo.
Teraz zacznę od początku co się u mnie działo. No więc tak: na początku wakacji startowałem w Pucharze Wawelu, gdzie szczerze mówiąc się nie popisałem i zająłem odległe 5 miejsce. Nie jestem zadowolony z tych startów bo nie dość, że nie miałem siły to jeszcze kompletnie głowa mi nie pracowała tak jak bym chciał.
Kolejnym startem był start w zawodach towarzyszących do JWOC'a a mianowicie chodzi o Kaszebe O-cup. Z tych startów jestem niezmiernie szczęśliwy bo rzutem na taśmę po czwartym etapie udało mi się wygrać. Ogólnie trasy, mapy, tereny były bardzo w porządku oprócz pierwszego dnia zawodów. Każdy kto oglądał film Wojtka Dwojaka i jego kolegów wie o co chodzi ;-)
Znad morza prosto ruszyłem na obóz przed OOM, gdzie pełniłem wraz z czterema innymi kolegami rolę organizatora. Wiązało się to z ogromną ilością pracy i teraz tak naprawdę wiem jak to jest coś organizować :)
Po obozie udałem się na OOM, gdzie również pełniłem rolę jednego z organizatorów. Rozstawiałem pkt co uważam za dobry trening techniczny, ale jednocześnie bardzo męczący. Nie jest łatwo dźwigać 10-12 stojaków i czasami jeszcze radio kontrolę :)
Następnie nareszcie miałem troszkę odpoczynku i udało mi się wyrwać na tydzień na mazury. Spędziłem tam znakomite 7 dni, zrobiłem kilka bardzo dobrych treningów. A przede wszystkim wypoczywałem w miejscu, które uwielbiam i to jest chyba w tym najważniejsze!
Kolejnym wyjazdem był WOC. Bardzo cieszyłem się, że jadę pooglądać najlepszych orientalistów na świecie i pokibicować naszym zawodnikom. Biegałem tam w zawodach towarzyszących i muszę powiedzieć, że to był bardzo wymagający teren. Robiłem bardzo dużo błędów i nie potrafiłem kompletnie rozpędzić się po tym terenie. Mimo wszystko udało mi się jednego etapu zająć nawet 4 miejsce z czego jestem bardzo zadowolony. Jednak uważam, że moje błędy wynikały tylko i wyłącznie z braku koncentracji, bardzo ciężko było mi się skupić na bieganiu na tym wyjeździe...
Po Francji udałem się na dwudniowy obóz do Garczyna połączony ze startem w Grand Prix Pomorza. W Garczynie tereny były bardzo proste i ciężko było robić błędy, aczkolwiek takie też były (na biegach nocnych). W GPP zająłem ogólnie 3 miejsce co uważam za bardzo dużą porażkę, ponieważ pierwszy dzień wygrałem, kolejnego dnia byłem 3. Natomiast po dwóch dniach prowadziłem i miałem 1'20'' przewagi, niestety nie udało mi się utrzymać mojej lokaty i spadłem aż na 3 miejsce.
Z Garczyna udałem się na krótki dwudniowy odpoczynek, a potem wyleciałem na tydzień do Szwecji, aby dołączyć do IFK Goteborg. Ten wyjazd podobał mi się chyba najbardziej ze wszystkich podczas tych wakacji. Poznałem wiele ciekawych ludzi, bardzo sympatycznych ludzi, którzy na każdym kroku pomagali odnaleźć się w nowy miejscu. Zrobiłem kilka naprawdę ciekawych treningów. Wystartowałem w zawodach (middle i sztafety) i co najważniejsze bardzo prawdopodobne jest to, że w listopadzie wyjadę na kolejny obóz do Szwecji. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
A teraz muszę wrócić do szarej rzeczywistości. Ze Szwecji wróciłem przedwczoraj, zdążyłem już zaliczyć pierwsze dwa dni w szkole. Jutro startuje na sprincie w Warsaw Orient Meeting, ciekaw jestem jak pójdzie, a wieczorem biegam pierwszą zmianę nocnych w sztafetach klubowych mazowsza.
Całe wakacje oceniam jako dość udane, aczkolwiek wiele rzeczy poszło nie po mojej myśli i nie chodzi tu o bieganie tylko o całokształt mojego życia. Mam nadzieję, że w przyszłości wreszcie mi się uda osiągnąć coś wielkiego po moich ostatnich upadkach. Wierze w to głęboko i wierzę w to, że mimo wszelkich smutków, przykrości, niedogodności jakie mnie spotkały przez ten czas życie się do mnie wreszcie uśmiechnie i zacznę czerpać z niego same przyjemności.








Niestety kilka map nie chce mi się wgrać, postaram sie je dodać w kolejnym poście.




























poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kryzysu ciąg dalszy, czyli MP.

Kolejny weekend bogaty był w najważniejsze (dla mnie) zawody w tym sezonie, a mianowicie w okolicy Bochni i w Nowym Wiśniczu rozgrywane były Mistrzostwa Polski w sprinterskim, średniodystansowym i sztafetowym Biegu na Orientację.
Na zawody wyjechaliśmy w czwartek po południu, aby zdążyć wypocząć przed piątkowymi zmaganiami. Po długiej podróżny, która trwała aż 9 godzin stawiliśmy się w bursie w Bochni.
W piątek rozgrywany był sprint. Start zaplanowany był na 16;30, więc zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy obejrzeć teren po którym mieliśmy biegać. Był to teren zamku w Nowym Wiśniczu oraz kawałeczek rynku.
Jeśli chodzi a sam bieg to nadal zmagałem się z chorobą. Nadal nie miałem siły do biegania, a co gorsza nie czułem nawet żadnej motywacji bo wiedziałem, że na bardzo mało mnie stać w tej dyspozycji... Postanowiłem jednak nie poddać się i walczyć do końca. Startowałem na końcu stawki co mnie bardzo cieszyło, lubię startować na końcu. Bałem się troszkę przewyższeń, ale starałem się o tym nie myśleć przed biegiem.
Porządnie się rozgrzałem i wystartowałem! Do 10 pkt biegłem czysto, traciłem jedynie siłowo. Na 11pkt zrobiłem błąd wariantowy, ponieważ trzeba było biec z prawej drogą, ja poszedłem z lewej przez las. Na tym wariancie straciłem 12''. Kolejnym błąd również wariantowy popełniłem na 12pkt. Należało biec z prawej drogą, ja poszedłem przez strasznie zarośnięte pole. Straciłem tam 15''. Ostatnim moim błędem na samej końcówce był tak jak wcześniej błąd wariantowy. Obiegłem murek z lewej, a trzeba było biec z prawej. Tam straciłem 5''. W sumie mógłbym urwać około 35''. Trasę 1,9km i 130m przewyższeń biegałem 15'05'' zajmującym tym samym 5 miejsce. Jestem bardzo zadowolony z tej pozycji, ponieważ jeśli chodzi o moją chorobę i przetrenowanie z jakim się teraz zmagam to naprawdę było dobrze. W szczególności, że zabrakło mi tylko 16'' do medalu.




Kolejnego dnia rozgrywany był middle. Niestety nie posiadam mapki, także nie będę się rozpisywał. Powiem tylko tyle, że zająłem odległe 11miejscie tracąc 3' do medalu. Nie robiłem dużo błędów, ale za to zrobiłem jeden dużo, nawet powiedziałbym, że ogromny bo na prawie 4'. Po drodze zrobiłem jeszcze kilka nie dużych błędów, ogólnie pewnie nazbierałoby się jakieś 6'-7'. Tego biegu najbardziej żałuję, bo gdybym nie zrobił tego głupiego błędu to może by coś z tego było.... :(
W niedzielę biegaliśmy sztafety. W takim samym składzie jak na KMP, tylko w innej kolejności (Kuba, Szmulo i ja). Wystartowałem z 2 miejsca, ale już na pierwszy punkt zrobiłem jeszcze większy błąd niż na middlu i jeszcze bardziej śmieszny. Dobiegłem do pkt 75, spojrzałem na opis i nie wiem co mi się ubzdurało, ale wydawało mi się, że szukam pkt nr 77 i pobiegłem dalej. Po kilku minutach wróciłem w to samo miejsce doczytując opisy i jednak moim pkt był pkt nr 75... Był to błąd, który kosztował mnie bardzo dużo bo spadłem dwa miejsca i straciłem tam na pewno ponad 4' Potem zrobiłem jeszcze błąd na 2' bo szukałem go w innym jarze. Następnie 1' na 8pkt bo znowu wpadłem w inny jar. Potem 2' na 14pkt. Wbiegłem za wysoko, kompletnie nie doczytałem mapy... Na 15pkt błąd na 1', ściągnął mnie inny pkt na górce obok. To był najbardziej nie udany bieg na tych Mistrzostwach. Bardzo dużą część trasy chodziłem bo najzwyczajniej w świecie nie miałem siły. Było to bardzo przygnębiające uczucie. Ogólnie zrobiłem ok. 10' błędu. Rywalizację jednak skończyliśmy na 3 miejscu bo sztafeta z Rumi miała NKL'a. Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolony z tego medalu bo nie zasłużyłem, szczególnie na tym biegu.

Zawody uważam za udane, ale mam pewne zastrzeżenia. Moim zdaniem trasy na middle były troszkę za długie i mało „middlowe”. Sztafety moim zdaniem też były troszkę za długie, ale do tego nie ma się co czepiać. Jeśli chodzi o sprint to uważam, że był chyba najlepiej zorganizowanym biegiem podczas tego weekendu. Wiadome, że są to Mistrzostwa Polski i trasy muszą być wymagające, ale większość zawodników z mojej kategorii na middlu i sztafetach nie mieściła się w normach czasowych jakie są przypisane do tych dystansów. Ogólnie uważam, że były to dobre zawody, z bardzo ciekawym i wymagającym terenem. Mogę również pochwalić mapy bo według mnie wszystko grało. Miejmy nadzieję, że kolejne tak duże zawody zorganizowane przez „Patria” Młynne będą jeszcze lepsze!