sobota, 1 listopada 2014

Nowe życie! :)

Z racji tego, że mam ostatnio aż nad to czasu na różnego rodzaju przemyślenia o bieganiu i nie tylko postanowiłem naskrobać tutaj kilka słów. Nie będzie żadnych analiz mapek, opisów biegów itp. Raczej skupię się na tym co robiłem podczas roztrenowania, a raczej czego nie robiłem ;-)
Więc po Mistrzostwach Polski moja kontuzja achillesa bardzo się nasiliła, po samym biegu jak adrenalina już zeszła miałem problemy z prowadzeniem auta, nie mówiąc o chodzeniu. Dzień po Mistrzostwa zacząłem okres rekonwalescencji, zimne okłady, smarowanie maścią i zero obciążania nogi co było dosyć proste bo przez pewien czas nie pracowałem. W pierwszym tygodniu po kontuzji ku mojemu zdziwieniu dowiedziałem się, że zostałem powołany na BJC, który w tym roku rozgrywany jest trójmieście. Bardzo chciałem tam wystartować, dlatego po tygodniu odpoczynku w poniedziałek wyszedłem na trening. Zrobiłem aż 3km! Po czym wróciłem zniesmaczony spacerkiem do domu, lekko utykając.
Następne dwa tygodnie podjąłem trochę drastyczniejsze kroki. Wykupiłem sobie 10 zabiegów krioterapii, na które codziennie chodziłem. W trakcie zabiegów wyszedłem biegać dwa razy, co niestety dalej skutkowało ból i zero ulgi. Po zabiegach podjąłem decyzję, że bez sensu biegać na imprezie takiej rangi jak BJC bez przygotowania, a na dodatek z kontuzją... Trudno, początkowo był troszkę żal bo była to ostatnia szansa startu na Balticu. Starałem się mimo wszystko patrzyć w przyszłość i tłumaczyłem sobie, że ta przerwa na pewno zaowocuje za jakiś czas.
Po krioterapii dostałem kontakt do fizjoterapeuty z Nowego Dworu od Szmula za co z tego miejsca mu baaaardzo dziękuję. Od razu nie zwlekałem i napisałem do Pani Danuty maila, w którym od początku bardzo obszernie opisałem swój problem. Kolejnego dnia rano dostałem telefon i umówiłem się na popołudnie na konsultacje po czym umówiliśmy się na rehabilitację.
Wczoraj odbyłem pierwszą terapię, był to masaż poprzeczny wraz z ćwiczeniami stricte wzmacniającymi achillesa. Rehabilitantka ostrzegała, że noga może dziś boleć, lecz ku mojemu zdziwieniu bólu nie ma praktycznie w ogóle. Czuję ogromną swobodę i aż korci żeby iść pobiegać, ale zgodnie z zaleceniami do poniedziałku wieczór mam się jeszcze wstrzymać.
Nie sądziłem, że przyniesie to taki pozytywny skutek. Na prawdę jestem w szoku co zdziałała moja rehabilitantka już po pierwszym spotkaniu. A gdyby było tego mało, za 45minutowe spotkanie zapłaciłem jedyne 30zł!
Stąd mój tytuł, czuję się jakbym dostałem od losu nowe życie. Nie dość, że w poniedziałek zaczynam nową pracę, która bez problemowo umożliwi mi trening to jeszcze kończę okres roztrenowania i zaczynamy konkretne przygotowania! Na pewno przez kilka najbliższych tygodni będzie trzeba się rozbiegać i na pewno przez pewien czas unikać skipów i wieloskoków aby nie obciążać achillesa, ale po kilku tygodniach noga się wzmocni i będzie można wchodzić z tygodnia na tydzień na coraz większe obroty.
Co do moim najbliższych planów to chciałbym wyjechać w Grudniu na jakiś króciutki obozik, nie wiem jeszcze czy mi się uda ze względów na pracę, ale będę się starał. W styczniu na pewno będę 10dni w Przesiece, a w dalszej części sezonu liczę jeszcze na jakiś obozik pod koniec zimy. Dalsze plany bliżej nie określone, ale jedno jest pewne: mam zamiar dużo startować na mapie. A co do treningów technicznych to przestawiam się na bieganie 65%-70% ilości treningów w nocy, we wrześniu podczas treningów nocnych czułem ogromną poprawę techniczną.
Także za jakiś czas już napiszę konkretnie co robię, jak się ma mój achilles i czy idzie oczekiwana moc! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz