poniedziałek, 6 czerwca 2011

Kryzysu ciąg dalszy, czyli MP.

Kolejny weekend bogaty był w najważniejsze (dla mnie) zawody w tym sezonie, a mianowicie w okolicy Bochni i w Nowym Wiśniczu rozgrywane były Mistrzostwa Polski w sprinterskim, średniodystansowym i sztafetowym Biegu na Orientację.
Na zawody wyjechaliśmy w czwartek po południu, aby zdążyć wypocząć przed piątkowymi zmaganiami. Po długiej podróżny, która trwała aż 9 godzin stawiliśmy się w bursie w Bochni.
W piątek rozgrywany był sprint. Start zaplanowany był na 16;30, więc zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy obejrzeć teren po którym mieliśmy biegać. Był to teren zamku w Nowym Wiśniczu oraz kawałeczek rynku.
Jeśli chodzi a sam bieg to nadal zmagałem się z chorobą. Nadal nie miałem siły do biegania, a co gorsza nie czułem nawet żadnej motywacji bo wiedziałem, że na bardzo mało mnie stać w tej dyspozycji... Postanowiłem jednak nie poddać się i walczyć do końca. Startowałem na końcu stawki co mnie bardzo cieszyło, lubię startować na końcu. Bałem się troszkę przewyższeń, ale starałem się o tym nie myśleć przed biegiem.
Porządnie się rozgrzałem i wystartowałem! Do 10 pkt biegłem czysto, traciłem jedynie siłowo. Na 11pkt zrobiłem błąd wariantowy, ponieważ trzeba było biec z prawej drogą, ja poszedłem z lewej przez las. Na tym wariancie straciłem 12''. Kolejnym błąd również wariantowy popełniłem na 12pkt. Należało biec z prawej drogą, ja poszedłem przez strasznie zarośnięte pole. Straciłem tam 15''. Ostatnim moim błędem na samej końcówce był tak jak wcześniej błąd wariantowy. Obiegłem murek z lewej, a trzeba było biec z prawej. Tam straciłem 5''. W sumie mógłbym urwać około 35''. Trasę 1,9km i 130m przewyższeń biegałem 15'05'' zajmującym tym samym 5 miejsce. Jestem bardzo zadowolony z tej pozycji, ponieważ jeśli chodzi o moją chorobę i przetrenowanie z jakim się teraz zmagam to naprawdę było dobrze. W szczególności, że zabrakło mi tylko 16'' do medalu.




Kolejnego dnia rozgrywany był middle. Niestety nie posiadam mapki, także nie będę się rozpisywał. Powiem tylko tyle, że zająłem odległe 11miejscie tracąc 3' do medalu. Nie robiłem dużo błędów, ale za to zrobiłem jeden dużo, nawet powiedziałbym, że ogromny bo na prawie 4'. Po drodze zrobiłem jeszcze kilka nie dużych błędów, ogólnie pewnie nazbierałoby się jakieś 6'-7'. Tego biegu najbardziej żałuję, bo gdybym nie zrobił tego głupiego błędu to może by coś z tego było.... :(
W niedzielę biegaliśmy sztafety. W takim samym składzie jak na KMP, tylko w innej kolejności (Kuba, Szmulo i ja). Wystartowałem z 2 miejsca, ale już na pierwszy punkt zrobiłem jeszcze większy błąd niż na middlu i jeszcze bardziej śmieszny. Dobiegłem do pkt 75, spojrzałem na opis i nie wiem co mi się ubzdurało, ale wydawało mi się, że szukam pkt nr 77 i pobiegłem dalej. Po kilku minutach wróciłem w to samo miejsce doczytując opisy i jednak moim pkt był pkt nr 75... Był to błąd, który kosztował mnie bardzo dużo bo spadłem dwa miejsca i straciłem tam na pewno ponad 4' Potem zrobiłem jeszcze błąd na 2' bo szukałem go w innym jarze. Następnie 1' na 8pkt bo znowu wpadłem w inny jar. Potem 2' na 14pkt. Wbiegłem za wysoko, kompletnie nie doczytałem mapy... Na 15pkt błąd na 1', ściągnął mnie inny pkt na górce obok. To był najbardziej nie udany bieg na tych Mistrzostwach. Bardzo dużą część trasy chodziłem bo najzwyczajniej w świecie nie miałem siły. Było to bardzo przygnębiające uczucie. Ogólnie zrobiłem ok. 10' błędu. Rywalizację jednak skończyliśmy na 3 miejscu bo sztafeta z Rumi miała NKL'a. Szczerze mówiąc to nie jestem zadowolony z tego medalu bo nie zasłużyłem, szczególnie na tym biegu.

Zawody uważam za udane, ale mam pewne zastrzeżenia. Moim zdaniem trasy na middle były troszkę za długie i mało „middlowe”. Sztafety moim zdaniem też były troszkę za długie, ale do tego nie ma się co czepiać. Jeśli chodzi o sprint to uważam, że był chyba najlepiej zorganizowanym biegiem podczas tego weekendu. Wiadome, że są to Mistrzostwa Polski i trasy muszą być wymagające, ale większość zawodników z mojej kategorii na middlu i sztafetach nie mieściła się w normach czasowych jakie są przypisane do tych dystansów. Ogólnie uważam, że były to dobre zawody, z bardzo ciekawym i wymagającym terenem. Mogę również pochwalić mapy bo według mnie wszystko grało. Miejmy nadzieję, że kolejne tak duże zawody zorganizowane przez „Patria” Młynne będą jeszcze lepsze!

środa, 1 czerwca 2011

Eliminacje EYOC 2011.

Tydzień po KMP wybrałem się wraz z Kadrą Mazowsza na pierwszy etap eliminacji do Mistrzostw Europy Juniorów, które w tym roku rozgrywane są w Czechach w okolicach miasta Jindrichuv Hradec. Eliminacje te odbywały się w Sulistrowiczkach, na jednych z najtrudniejszych terenów w całej Polsce.
Stawiliśmy się do ośrodka w którym mieszkaliśmy w piątek po południu, także mieliśmy dużo czasu na klimatyzację i na zapoznanie się z okolicą. Dużą część popołudnia poświęciłem na odpoczynek i przemyślenia dotyczące decydujących biegów w tym sezonie. Zdawałem sobie sprawę, że kompletnie nie mam formy i zrobienie dobrego wyniku graniczy z cudem, ale właśnie na niego w ten weekend liczyłem.
W sobotę rozgrywany był middle. Miałem pierwszą minutę z kategorii. Do rozgrzewki przystąpiłem bardzo spokojnie, w pełni skupienia. Troszkę potruchtałem, porozciągałem się i ruszyłem. Całą trasę biegłem bardzo spokojnie i uważnie, aby nie zrobić żadnego błędu bo wiedziałem przed biegiem, że tempo zawodnika, który zwycięży będzie wynosiło blisko 9'/km. 1 pkt wszedłem troszkę nie pewnie, straciłem tam 10''. 2 pkt za bardzo nerwowo, zrzuciło mnie na dół, 40'' błędu. 3 pkt spokojnie, bez problemów. 4 pkt bardzo nie pewnie, kilka razy się zatrzymywałem i do końca nie byłem pewien czy dobrze biegnę, kosztowało mnie to 50''. Potem do 7pkt czysto. 8 pkt był to błąd na wejściu, ale jaki błąd! Aż na 3'30''!!! Na 9pkt powinienem cofnąć się do drogi zbiec na dół i biec cały czas drogą, ja poszedłem drogą, ale na dół zbiegłem przez zielone. Straciłem tam 15''. Następnie na 13pkt trzymałem się kreski, ale nie potrzebnie zbiegłem na dół do ścieżki- 15'' błędu. Następnie na 14pkt aż 2'30'' błędu wypadłem aż przy 15pkt a przed tym trochę jeszcze „czesałem”. Na 17pkt nie wiedziałem kompletnie co się dzieje w skałach i biegałem jak głupi od kamienia do kamienia... Potem do końca już czysto. Kolejny nie udany bieg. Tak myślałem, że tak będzie. Jak nie ma formy biegowej to technika też od razu odchodzi.... ;( Ciężko jest skupić się na czytaniu mapy gdy nie ma się wcale, a wcale siły... W sumie 12' błędu co jest moją osobistą porażką....




Kolejnym biegiem eliminacyjnym był klasyk. Tu z kolei miałem ostatnią minutę z kategorii. Jeśli chodzi o bieg to: na 3pkt przyczesałem na wejściu i wyrzuciło mnie trochę za wysoko. Było to największy błąd podczas całej trasy wynosił 3'. Następnie na 9pkt kolejny błąd na wejściu. Wszystko mi się zgadzało, ale pkt stał jakieś 10m dalej, nie mam zielonego pojęcia co się stało... błąd na 1'30''. Potem na 13pkt spadłem zbyt nisko i kosztowało mnie to również 1'30''. Na 15pkt nie potrzebnie zbiegłem do drogi, na której się zatrzymałem i nie wiedziałem gdzie jestem. Zmyliła mnie ambotna, która stała obok tej drogi. Po dłuższym wpatrywaniu się w mapę pobiegłem, straciłem tam 1'. Na 17pkt tak się rozpędziłem, że przebiegłem drogę w którą chciałem skręcić i na tej głupocie straciłem 1'15''. Trasę 6km biegałem 48'. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale może tak będzie za rok.

Eliminacje niestety dla mnie kompletnie nie udane, zdobyłem może jaką malutką ilość punktów. Wiem jedno, mogę powiedzieć już, że na 99,9% nie pojadę na Mistrzostwa Europy. Jest to moją największą porażką bo szczerze mówiąc nawet nie dopuszczałem tego do myśli, że mógłbym tam nie pojechać. Trudno... jest sporo lepszych chłopaków na ten czas, więc bez sensu jechać na imprezę, na której grzałoby się tyły... Jest mi z tego powodu bardzo przykro bo naprawdę w tym roku pracowałem jak nigdy na mój sukces, ale jak widać to było za mało. Zobaczymy jak będzie za rok... A mój cel na najbliższe Mistrzostwa Polski to być w pierwszej 5 w jednym z biegów, ciekawe czy mi się uda zrealizować przynajmniej ten plan....Głęboko w to wierzę. Wierzę jeszcze w to, że jesienią pokaże na co mnie stać. Teraz pozostaje mi tylko czekać i dalej ciężko pracować na sukces. Ciekawe kiedy przyjdzie? Jestem cierpliwy i będę czekał do skutku! Oby moje plany znowu nie skończyły się na wielkim niepowodzeniu.
A jeśli chodzi o to jak się czuję i jak mi się biega. Powiem krótko, jestem przemęczony. Stwierdziłem to po wczorajszym treningu, ponieważ trudność sprawiło mi zwykłe wybieganie. Jestem tym troszkę podłamany bo nigdy jeszcze nie miałem takiej sytuacji. Obym wyszedł z tego jak najszybciej. Wiem, że do MP nie ma szans. No trudno... ale chciałbym przynajmniej dobrze pobiegać na Wawelu...