piątek, 26 września 2014

WOM i MPki, z serii kolejna, przydatna lekcja pokory ;-)

W miniony weekend startowałem na zawodach w Warszawie: Warsaw Orient Meeting.
 Czy dostałem lekcję pokory? Owszem! Dostałem sromotnie wpierdziel i uświadomiłem sobie, że jednak nie pozostaje mi nic innego jak ciężko pracować i cierpliwie czekać na wynik.
Wróćmy jednak do samych zawodów w sobotę po południu biegaliśmy sztafety sprinterskie, ja biegałem je z Jagodą.
Jeśli chodzi o sam bieg to pierwsza trasa w moim wykonaniu była bardzo dobra, przewietrzyłem troszkę płuca i średnie tempo biegu na garminie wyszło 3;55/km na 2,35km. Było troszkę kręcenia, ale raczej wariantowości dużej nie doświadczyłem, nie robiłem w zasadzie błędów. Jedyne co to tylko nie miałem siły na końcówce, ale nie mam się czego dziwić ;-) Czas: 8:55 łapany na zegarku.
Druga traska nieco dłuższa bo na garminie wyszło 2,7km, tutaj już tempo troszkę spadło do 3;59/km, walczyłem na tej pętli sam ze sobą. Zero siły już po pierwszych 700metrach skutkowało w dalszej części tras zgubienie tego co najważniejsze, czyli koncentracji. Zrobiłem dwa 15" błędy, ale jak na poziom trasy to zdecydowanie o te 30" za dużo... Czas: 10:30, również łapany na zegarku.

Kolejnego dnia biegaliśmy middle na warszawskim Żoliborzu, a dokładnie po cytadeli. Trasa po najprostszych wariantach wynosiła 7,5km. Tego dnia miałem mocny plegier bo na 2' gonił mnie Papi, cel był jeden nie dać dojść się przed połową. Przed samym startem zrobiłem sobie 4km rozbiegania żeby odmulić troszkę mięśnie po sztafetach, kilka minut rozciągania, rytmy, skupienie i start! Ruszyłem dość mocno jak na mnie bo poniżej <4'/km, jednak moc skończyła się już jakoś przy 10pkt. Na 11 dopadł mnie już Papi, próbowałem coś tam za nim lecieć, ale nie dało rady. Do 14pk jako tako jeszcze za nim dociągnąłem a przy 15 już go nie widziałem. Troszkę szkoda bo właśnie na przebiegu 15-16-17 zrobiłem NKL'a. Totalnie nie zauważyłem 16 na mapie i z 15 od razu poleciałem na 17, a żeby tego było mało to jeszcze totalnie wariantowo tam skopałem. Jeśli chodzi o błędy to poza tym jednym wariantowym na 17 bo zamiast iść w lewo ja poszedłem w prawo i sporo nadłożyłem drogi to raczej bieg mogę zaliczyć do czystych. Całkiem mnie to cieszy bo ostatnio miałem problem z koncentracją na biegu, a taki całkiem czyste biegi tylko cieszą. Strona fizyczna natomiast totalnie mnie nie cieszy, w momencie gdy Papuś mnie już minął odjęło mi siły i dosłownie ledwo biegłem. Od bodajże 19pk człapałem jakbym biegł jakieś roztruchtanie po mocnym treningu. No cóż... mam nadzieję jednak, że za jakieś kilka tygodni wróci jako taka forma fizyczna. Tempo biegu na garminoksie wyniosło 4:40/km, czasowo wyglądałoby to gdyby nie NKL'a bardzo przeciętnie- 33'30". Dostałbym prawie dwie minuty od Jacka Morawskiego i Karola, ale spokojnie Panowie w tym roku jeszcze się pościgamy ;-)

W tygodniu przed zawodami biegałem całkiem dużo kilometrów więc może od tego tak miałem styrane mięśnie, które w ogóle nie podawały.. Zobaczymy w sobotę i niedzielę w Gdańsku ;-) W środę tydzień temu udało mi się zrobić trening techniczny na bardzo wymagającej technicznie mapce jak na Mazowsze "Sterani". Trener ułożył mi dwie traski każda po około 2-2.4km, jedną biegłem całkiem mocno w drugim zakresie, druga natomiast podzielona była na interwały. Poza tym, że nie miałem siły i czułem się jak betonowy kloc to było elegancko.

Co do Mistrzostw Polski, które odbyły się w tym roku w okolicach Nowego Dworu Wejherowskiego to są one jak dla mnie podzielone na dwa zupełnie inne etapy: Klasyk- BEZNADZIEJA, Sztafety- POWRÓT NADZIEJI.
Jeśli chodzi o wyżej wspomnianą beznadzieję to początek trasy układał mi się całkiem dobrze jak na tyle tygodni braku kontaktu z mapą. Minimalne błedaski przy wyjściu na 1pk, 3pk i 4pk. Spory błąd zrobiłem na 10pk, ale sam nie wiem dlaczego. Wydawało mi się, że biegnę i biegnę... a jak widać na tracku do drogi nie dobiegłem, bardzo dziwne to było.. Apogeum debilizmu i głupoty pokazałem na pk 15 i 16. Ewidentnie myślałem już o mecie i o tym, że na prawdę stać mnie na bardzo dobry wynik( z międzyczasów wynika, że byłbym gdzieś 3/4), nie byłbym jednak sobą gdybym nie wtopił tam dobry 11-12'. Tak się zakończył pierwszy bieg, do 17pk sobie już spokojnie doczłapałem bo jakby tego było mało narobiłem sobie na piętach takich odcisków, że moje pięty już dawno nie miały przyjemności tak cierpieć. No cóż, czego mógłbym się spodziewać po takich przygotowaniach. Kilka słów jeszcze o stronie fizycznej. Do 11-12pk żarło w nogach jak na mnie, super mi się biegło, dopiero po 12pk na drodze zaczęło mnie konkretnie stawiać. W rezultacie 10miejsce czas 90' i ogromna strata do czołówki bo do 3 miejsca jakieś 17minut.
Sztafety to już inna bajka. Jak to co roku przypadło mi biegać ulubioną pierwszą zmianę. Przed startem nogi były baaaardzo ciężkie i obolałe, ale gdy usłyszałem komendę "start" o wszystkim zapomniałem i pognałem od samego początku bardzo mocno z czołówką. Do 4pk tempo było bardzo spokojne ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu. W drodze na piątkę z dużej grupy zostały nas 3 osoby, ja Hewi i Stefan, samotnie podbiliśmy 5pk i dopiero przy 6 dołączyła do nas reszta grupy. I tak do 7pk razem, na 8 mieliśmy rozbicie. Ja, Hewi i tym razem Pasza trafiliśmy najdłuższe i poszliśmy na nie swój pk co skutkowało starty około minuty. Na 9pk już chłopaki narzucili bardzo mocne tempo i średnio za nimi wyrabiałem. Dociągnąłem jednak z nimi do widokowego, ale potem strasznie mnie postawiło i dobiegłem ze stratą jakiś 30-40" do całej grupki, a ze stratą niecałych 2' do prowadzących Dudusia i Wojtasa. Bardzo mi się podobało, nie sądziłem, że potrafię wykrzesać z siebie tyle siły. W rezultacie mój czas 36;28 na trasie 6,5km, zajęliśmy 7miejsce. Szkoda że tak mało brakło do upragnionej 6!
 Po tych sztafetkach jestem jeszcze bardziej pozytywnie nakręcony! Od razu po starcie trzeba było zacząć myśleć o kolejnych MPkach, tym razem w nocnym i sztafetach sprinterskich, dla mnie będzie to ostatnia szansa w tym roku na zdobycie upragnionego medalu. Czy się uda to się okaże już za kilkanaście dni ;-) Najważniejsze jest to, że mam w sobie mnóstwo pozytywnej energii i nie mogę się już doczekać kolejnych startów!

W środę po Mistrzostwach przyszedł czas na pierwszy trening nocny od dłuższego czasu. Trener rozstawił odblaski na mapce "Niewiadoma", która jak sam stwierdził jest wręcz idealnym teren pod trening MP. Wrzucam mapkę z przebiegami, aczkolwiek mi się udało dzięki Szmulowi biegać tą traskę bez dróg, także było troszkę trudniej. Dodam jeszcze, że w środę właśnie przyjechał do mnie Hewi i razem wybraliśmy się na nocke. Ruszyliśmy ze startu wspólnego i 1pk spore wahnięcie w lewo(Hewi poleciał bardziej w lewo i pewnie się nim zasugerowałem :P), 2pk też na wariata i widać jak nam to wyszło. Na3pk już się rozdzieliliśmy i szło mi całkiem dobrze, kolejny pozytyw moich treningów!
Czwartek natomiast obfitował w sporo kilometrów. Po południu biegałem interwały 5*2km a wieczorem trening nocny na SI. Co do interwałów to nie będę się rozpisywał, zrobiłem je w zadowalającym dla mnie tempie i tyle ;-) a co do nocki to meeega trening! Ogromne propsy dla Karola za to, że chciało mu się specjalnie dla mnie ustawiać odblaski i puszki, na prawdę serdeczne dzięki Mistrzu! Co do samego biegu to technicznie żarło niesamowicie, aż przyszedł pk 11. Dobiegłem do niego po czym w rowie było coś w stylu czarnego x jak na 14 i myślałem, że wywaliło mnie aż na 14. Jak się potem okazało dobrze wbiegłem na ten pkt, a czarny x nie był po prostu zaznaczony na mapie.. szkoda trochę po na prawdę super było! Potem dorzuciłem błedaska na 12pk, następnie do końca już czysto. Traskę w tempie wybieganka pokonałem w 37' i tym ogromnym błędem na 11pk.
Na dziś mam w planach długie wybieganko, a jutro rano jakiś rozruch z rytmami, wieczorem startuję w Mistrzostwach Mazowsza. Oby tak żarło technicznie jak w środę i czwartek. Trzymajcie kciuki!

Na przyszły tydzień mam w planach jeszcze dwa treningi nocne a potem już tylko wielkie oczekiwanie na start w MPkach ;-)







2 komentarze: