sobota, 5 listopada 2011

Koniec bardzo przeciętnego sezonu :(

Tydzień po Klubowych Mistrzostwach Polski udałem się na południe aby walczyć o upragniony medal Mistrzostw Polski. Starty rozpocząłem w piątek 28 września biegiem nocnym.

Jeśli chodzi o sam bieg to wydawało mi się, że był to kompletnie nie udany bieg, ale po przybiegnięciu na metę prowadziłem i bardzo się tym zaskoczyłem.

Na początku miałem problemy z koncentracją i nie pewnie wchodziłem na pkt 1,2,3. Potem zrobiłem bardzo duży błąd bo aż na 3'30'' na 4pkt, zdecydowanie za wcześnie zacząłem go szukać, zmyliły mnie linie wysokiego napięcia, których niestety nie zauważyłem. 5,6,7,8,9 pkt czysto. Na węzłowy 10pkt zrobiłem błąd kierunkowy, wydawało mi się, że jestem mądrzejszy od kompasu, a tak nie jest :) 11pkt czysto. 12 i 13 pkt troszkę nie pewnie, zatrzymywałem się na tych dwóch przebiegach, aby korygować kierunek biegu i to mnie sporo kosztowało. Potem do 18pkt czysto, na 19pkt błąd kierunkowy, na 20 również, potem już do końca czysto. Podczas tego biegu zrobiłem jakieś 7'30''-8' błędu. Wiem... bardzo, bardzo dużo, ale z tego co widziałem to chyba wszyscy tak bardzo błądzili. Trasę 5,4km i 220m przewyższeń pokonałem w 61'49''. Zająłem pechowe 4 miejsce, ale kompletnie nie zasłużyłem na medal podczas tych zmagań, więc się tym nie przejmuje. Jeśli chodzi o teren to było bardzo gęsto i bardzo ciężko było nawigować w tym terenie a w szczególności w tym terenie w nocy.

Kolejnego dnia biegałem sprint, który potraktowałem bardzo rekreacyjnie, a mimo wszystko zamiast na 10pkt pobiegłem na 11 i kosztowało mnie to troszkę czasu, ale biegało mi się bardzo przyjemnie :)

W niedzielę 30 września biegałem klasyk na MP był to bieg totalnie nie udany. Zrobiłem okropnie dużo błędu i bardzo, ale to bardzo kiepsko czytało mi się tą mapę. Nie potrafiłem się najzwyczajniej w świecie się w nią „wczytać”. Już na 1pkt zrobiłem błąd bo zasugerowałem się innymi pkt... Do 5 pkt potem czysto, ale to co zrobiłem na 6pkt to nie potrafię tego opisać... Złapałem zły kierunek odbiegu i wszystko mi grało, wydawało mi się, że wbiegam w dobrą ścieżkę, niestety się myliłem i znalazłem się przy 15pkt. 7,8,9,10,11pkt czysto. Na 12pkt kolejny bieg kierunkowy, przebiegłem go i dużo mnie to kosztowało. 13,14pkt czysto. 15Pkt kolejny błąd kierunkowy i kolejny raz go przebiegłem... Potem już do końca czysto, ale to co wyprawiałem wcześniej zostawiam bez komentarza...

Po tym starcie rozpocząłem pełną parą przygotowania do biegu „ostatniej szansy”, czyli longa. Bardzo się do wszystkich treningów przykładałem i wykonywałem je jeszcze bardziej precyzyjnie niż zawsze. W przygotowaniach tych mieściły się trzy treningi na mapie, jeden start w Mistrzostwach Warszawy, trzy zabawy biegowe, na których ubawiłem się co niemiara... i duuużo wybieganych kilometrów wolno jak i szybko.

Jeśli chodzi o Mistrzostwa Warszawy to uważam, że był to bardzo ciekawy middle, który w 100% wykorzystał walory terenu po jakim miałem przyjemność biegać. Niestety znowu błędy pozwoliły zająć mi dopiero 4msc ze stratą zaledwie 1'30'' co bardzo mnie zdziwiło bo błądziłem zdecydowanie więcej.

Po żmudnych treningach przyszedł czas na long, czyli ostatnia szansa do zdobycia indywidualnego medalu na MP w tym roku. Swoją podróż rozpocząłem w sobotę rano wraz z moim kolegą, dawniej klubowym kolegą Marcinem Swędą. Jechaliśmy we dwóch także było nam bardzo wygodnie. Mimo 515km jakie mieliśmy do pokonania jechaliśmy bez żadnego postoju i pokonanie tej trasy zajęło nam zaledwie 6h. Na sali zameldowaliśmy się o 13;30, troszkę odpoczęliśmy i udaliśmy się na krótką wycieczkę do Niemiec :) po powrocie skupiłem się na koncentracji i odpoczynku przed moim najważniejszych biegiem. Następnego dnia już w pełni skupiony skoncentrowany wyczekiwałem na swój start. Miałem 65min startową, czyli startowałem w połowie stawki. Dosyć krótka rozgrzewka i ruszyłem na traskę, która miała 16,4km i 200m przewyższeń. Początek bardzo nerwowy i bardzo wolny. Na 1pkt zrobiłem 30'' błędu. Potem 2pkt strasznie nie pewnie, 3,4,5,6 czysto. Na 7pkt nie spojrzałem na kompas i wypadłem za bardzo w prawo od „siódemki”, 8,9,10,11,12 czysto. 13Pkt-lekki błąd kierunkowy, niestety za późno się w tym zorientowałem i kosztowało mnie to 30''. Na 14pkt kolejny błąd, przebiegłem korzeń i szukałem przy nie właściwym- 30'' błędu. 15,16,17,18,19 czysto. 20 pkt kolejny błąd kierunkowy, tym razem aż 1' w „plecy”. I tutaj przyszedł czas na jeden z dwóch największych błędów jakie zrobiłem podczas tych mistrzostw. Na 21pkt biegłem idealnie na kierunek, następnie jakieś 50-70m od pkt zgłupiałem i nie miałem pewności czy biegnę dobrze, czy źle, skręciłem bezmyślnie w lewo i wypadłem aż do drogi, zanim naprawiłem swój błąd straciłem 2'. 22,23,24,25,26,,27,28,29 czysto. No i na 30pkt przegrałem złoto... przebiegłem dosłownie metr od niego nie zauważając go i zanim go znalazłem minęły 2'. Potem już do końca czysto. Traskę tą biegałem 103'54'' przegrywając z Guciem 1'34'' i wygrywając z Igorem 58''. W sumie zrobiłem ok. 8' błędu. Natomiast bardzo dobrze czułem się fizycznie i myślę, że tego dnia to właśnie to dało mi upragniony medal! Szkoda jedynie, że nie złoty bo była na to możliwe, że niepowtarzalna szansa... ale trudno nie pozostaje mi nic innego jak odpocząć, a na kolejny sezon wrócić jeszcze silniejszy!

Jeśli chodzi o samą organizację to ogromny plus dla Wojtka Dwojaka i Kostyantego Mayasowa za mapę, uważam, że była wyśmienita, naprawdę wyśmienita! Drugi duży plus za trasy i warianty tras. Które spowodowały, że praktycznie cały czas biegałem sam (nie licząc kilku przebiegów). Trzeci plus za relację live i wszystko co z nią związane! Nie będę wyliczał wszystkich plusów bo dużo czasu by mi to zajęło, ale generalnie ogromny szacunek dla organizatorów za te zawody. Byłem pod ogromnym zaskoczeniem i mam nadzieję, że to nie ostatnie zawody organizowane przez „Tukan” Iwiny i spółkę ;) Były może malutkie nie dociągnięcia, ale plusy, które wymieniłem i których nie wymieniłem wszystko wynagradzają!

Tydzień po longu 29 października startowałem w Sztafetowych Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza. Wraz z moimi sztafetowymi kolegami- Kubą (I zm) i Adamem (II zm) pierwszy raz startowaliśmy w kategorii seniorów. Co prawda zawody mocno obsadzone nie były, ale zawsze jest się z kim ścigać:) Na I zm Kuba przyprowadził naszą sztafetę na 2msc z 50'' stratą do czołówki, czyli OK Sport. Na II zm Adam przybiegł już pierwszy z kilku minutową przewagą, a ja dopełniłem dzieła i w końcowym rozrachunku wygraliśmy kolejno przed Gwardią i Górą.

Jeśli chodzi o mój bieg to powiem tyle, jestem w trakcie roztrenowania i za bardzo się na niego nie napinałem. Co nie oznacza, że nie dałem z siebie wszystkiego. Zrobiłem bodajże 2 czas na zmianie, ale okropnie błądziłem, nie to żebym się czepiał, że mapa nie do końca mi się zgadzała i nie tylko mi.... Zrobiłem lekkie błędy na 2pkt bo wydawało mi się, że jeszcze zielone się nie skończyło i przebiegłem granice kultur, na 5pkt bo za wcześnie zacząłem go szukać. Te dwa błędy kosztowały mnie jaką 1'. Kolejny błąd na 11pkt, troszkę go przebiegłem-15'' błędu, na 12pkt trzymałem zdecydowanie kierunek i wypadłem za bardzo w lewo, dziwne... inni mieli identyczne błędy...-30''błędu. Na 13pkt to samo tyle, że wypadłem za bardzo w prawo-1'30'' błędu. Następnie na 16pkt za żadne skarby nie mogłem trafić, tych dołków i zagłębień było zdecydowanie więcej i nie wiedziałem co się dzieje... na 17pkt byłem już tak uważny, że zatrzymałem się, ustawiłem kierunek od skrzyżowania i co? Za bardzo w prawo... potem już czysto, ale nie jestem zadowolony ani z siebie, ani z mapy... Traskę 6,7km biegałem 49'.

A dziś biegałem bardzo przyjemny middle na mapie z tegorocznej OOM (pierwszy raz biegałem na tym terenie) bardzo pozytywnie oceniam i traskę i teren mimo zielonego, bagien i nie widocznych dróg, które były pod liśćmi. Biegałem ten trening 30' i na garminku wyszło mi 5,2km :)

Od 14 listopada zaczynam treningi i mam nadzieję, że w końcu pójdzie coś po mojej myśli i wreszcie osiągnę cel jaki sobie przed sezonem założę! A w tym momencie zbieram siły i od czasu do czasu poruszam się na rowerze, lub wyjdę na jakąś mapkę.

Wkrótce umieszczę obszerne podsumowanie bardzo przeciętnego dla mnie sezonu, także wszystkich zapraszam wkrótce to obejrzenia moich statystyk sezonowych :)

Oficjalnie bardzo chciałbym podziękować mojemu trenerowi i zarazem koledze Karolowi Galiczowi, który mimo wszystkich niedogodności jakie spotkały nas w tym sezonie nie poddał się i dalej starał się stworzyć ze mnie całkiem dobrą fizycznie maszynkę do biegania i w końcu nam się to udało! Serdecznie mu za to wszystko dziękuję, a w szczególności za ten srebrny medal bo w ogromnej mierze to też jego zasługa! Miejmy nadzieję, że nasza współpraca w przyszłym sezonie będzie jeszcze bardziej owocna :)

3 komentarze:

  1. już nie oszukuj, że sprint między MP rekreacyjnie, bo porównałem właśnie międzyczasy i na przebiegach np. 2, 8, 13, 15 pamiętam dobrze, że cisnąłem koło 3'30/km, a jednak wygrałeś je

    OdpowiedzUsuń
  2. to były odcinki, które biegałem interwałowo ;) a nawet w sumie na to nie zwróciłem uwagi, na 2 na pewno przyspieszyłem zdecydowanie na tej drodze, na 8 podbiegałem pod tą górkę dosyć żywo, a reszta to nie mam pojęcia dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń