niedziela, 20 marca 2011

Treningów ciąg dalszy...



Przez ubiegłe dwa weekendy miałem trzy treningi z mapą i jeden bieg górski. W sobotę
12 marca miałem przyjemność biegać scorelauf punktowy w Modlinie Twierdzy. Trening ten był organizowany przez mój dawny klub, było to oficjalne otwarcie sezonu na Mazowszu. Ogólnie z samego biegu jestem dosyć zadowolony bo nie robiłem ogromnych błędów, biegałem w miarę czysto. Co prawda nie zauważyłem na mapie trzech punktów i po prostu je ominąłem... Trasę 4,5km pokonałem w 36'00'', ale nie dość, że biegałem wolno to jeszcze było bardzo ślisko i nie obyło się bez wywrotek przy zbieganiu z bunkrów.
Dzień później w niedzielę biegałem trening techniczny w Wieliszewie. Trening został zorganizowany przez Gwardię. Ten bieg tak jak w Modlinie był bardzo wolny i nie rozpędzałem się bo takie było założenie od początku, aby ten weekend potraktować regeneracyjnie. A jeśli chodzi o sam bieg to było dobrze, nie zrobiłem jakiegoś bardzo dużego błędu co jeśli chodzi o mnie może napawać optymizmem, ale zobaczymy jak to będzie na najbliższych zawodach :) Ogólnie nie biegałem całego treningu bo stwierdziłem że 11,5km to jednak troszkę za dużo szczególnie na regeneracyjny weekend, także nie zaliczyłem czterech punktów. Zrobiłem tego dnia 8km w czasie 49'40''.
W kolejny weekend w sobotę udaliśmy się do Falenicy, aby powalczyć na 5 edycji biegów górskich. Biegałem trasę 10km(9.6km) i 255m. przewyższeń, mogę powiedzieć jedno rozczarowałem się... To prawda od samego początku nie czułem się dobrze i już przed startem wiedziałem, że będzie ciężko nabiegać dobry czas. Pierwszą pętlę pokonałem w 12'30'', drugą w 13'02'', a trzecią w 12'48'' co w sumie daje 38'20''. Wynik aż o 36'' gorszy niż dwa tygodnie temu. Skończyłem na 4 miejscu, ale do podium zabrakło naprawdę niewiele i z góry mogę powiedzieć, że była to wina pierwszej pętli, ponieważ troszkę za mocno poszedłem na starcie. Od razu po biegu byłem na siebie strasznie zły, ale kolejnego dnia okazało się, że czołówka miała czasy nawet o 40'' gorsze niż dwa tygodnie temu, więc to znaczy, że mimo tego, że się źle czułem to pobiegłem i tak w miarę przyzwoicie.
W minioną niedzielę biegałem trening techniczny w Górze Kalwarii, jeśli oczywiście można to tak nazwać... Był to start masowy bez rozbić. Bardzo chciałem wynieść coś z tego biegu, ale niestety w tłumie nie da się niczego nauczyć... a ciężko było wybierać swoje warianty, ponieważ przebiegi były dość oczywiste. Trasę 6,6km zrobiłem w 36'07'' i dziś niestety mimo że chciałem odpocząć to wszyscy tak szybko ruszyli, że wiedziałem już od samego początku, że sobie nie odpocznę... Zrobiliśmy dwa duże błędy z których jestem bardzo nie zadowolony. Co prawda przy „piątce” i „ósemce” coś mi nie pasowało, ale nie potrafiłem się wyłamać z grupy. I to właśnie jest kolejny z moich błędów podczas biegania, powinnienem sobie zaufać, a tego nie robię...
Całe dwa tygodnie ciężkich i monotonnych treningów uważam za godne tego wysiłku bo czuję efekty, a to jest najważniejsze. A za tydzień startuję w sztafecie 5x5km zobaczymy jak to będzie, miejmy nadzieję, że się nie zawiodę. Trzymajcie kciuki!!! :)





2 komentarze: